Zanim kieszenie zagościły w naszej codziennej odzieży, ludzie korzystali z sakiewek. Były one przypinane do paska, a w sukniach damskich robiono specjalne wycięcia, aby można było do nich dosięgać.
Prawdziwy boom na kieszenie nastąpił dopiero w XIX wieku – zaczęto je wszywać do garniturów, spodni, surdutów, kamizelek, płaszczy… Praktycznie wszędzie, gdzie tylko można było. Teraz są one nieodzownym elementem niemal każdej odzieży, chociaż, jak zauważył Christian Dior, mężczyźni i kobiety korzystają z nich na różne sposoby. Według niego mężczyźni traktują kieszenie jako miejsce do przechowywania rzeczy, a kobiety – jako dodatek ozdobny.
Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak daleko może zajść ewolucja kieszeni? Wszak w większości ubrań, także męskich, kieszenie wydają się być bardziej ozdobne niż praktyczne. Wyjątkiem są może spodnie bojówki z obszernymi kieszeniami na nogawkach, ale te chyba nie są zbyt wygodne w codziennym, miejskim użytkowaniu.
Takie rozważania doprowadziły mnie do refleksji na temat “idealnej” kieszeni. Jak by wyglądała? Co by się do niej zmieściło? Telefon, portfel, klucze, a może coś więcej? Może rzeczy, które mogą się przydać podczas całodziennego wyjścia z domu, eliminując konieczność noszenia dodatkowej torby czy plecaka?
Po roku prób i udoskonaleń, powstały kieszenie Pakkerów. Głębokie, praktyczne, łączące się ze sobą. Stworzone tak, że możesz włożyć telefon z jednej strony, a wyjąć z drugiej (bo zawsze kiedy dzwoni, jest akurat w tej kieszeni, do której trudno dosięgnąć). Podzielone są na 4 oddzielne “komory” plus jedna dodatkowa, tajemna kieszonka na specjalne skarby.
To prawda, czasem można się w nich zgubić. Słyszałem nawet głosy, że potrzebna byłaby specjalna aplikacja do poszukiwania skarbów w tych przepastnych kieszeniach. Ale jedno jest pewne – kto raz spróbuje z nich korzystać, zawsze zastanawia się, dlaczego nikt wcześniej na to nie wpadł? I nie potrafi już bez nich funkcjonować. Bo przede wszystkim, dzięki nim czujesz… Wolność!
